Recenzja filmu Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa. Sensacyjna opowieść gangsterska z dozą miłości i szczyptą przyjaźni — newsy z компьютерных игр
| 0°
0
Recenzja filmu Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa w reżyserii Macieja Kawulskiego Sensacyjna opowieść z dozą miłości i szczyptą przyjaźni.
Podobno kłamstwo powtarzane wiele razy, staje się prawdą, albo chociaż tę prawdę imituje. Mówią też, że człowiek jest w stanie wmówić sobie to co chce, zamanifestować, a nawet zmaterializować swoje marzenia o byciu kimś. Z pewnością coś w tym jest i wielu z nas, tych może bardziej wytrwałych, tych bardziej odważnych i zdeterminowanych, sięga po to co chce i osiąga w swoim mniemaniu, życiowy sukces. Ten jednak ma różne oblicze, realizowany jest czasami bez skrupułów, bez zahamowań, bez zająknięcia. Czy jest sens kroczyć po spełnienie nie zważając na konsekwencję czy innych ludzi? Takie pytanie zdaje się zadawać film Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa, Macieja Kawulskiego, produkcja, której dystrybutorem jest NEXT Film, a którą możecie oglądać na platformie Netflix. Do jej recenzji serdecznie Was zapraszam!
Przeczytaj również: Polot Michała Wnuka oraz Tarapaty 2 Marty Karwowskiej, dwa kolejne polskie filmy z portfolio NEXT Film już na Netflixie
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to jak sam tytuł wskazuje produkcja opierająca się na historii gangstera, luźno powiązana z autentycznymi postaciami świata przestępczego, które niegdyś trzęsły lokalnym, ale i nie tylko takim polskim mafijnym światkiem. Procederem obejmującym interesy mafijne, biznes narkotykowy, prostytucję, haracze, wymuszenia, a nawet porwania dla okupu. Opowieść nie jest w pełni autentyczna, bohater został przez twórcę wymyślony, ale doskonale wpisuje się w klimat tamtej epoki, przełomu lat osiemdziesiątych, dziewięćdziesiątych. Najnowsza produkcja Macieja Kawulskiego, stwierdzam to z całym przekonaniem, w żadnym razie nie może równać się do hitowych produkcji takich jak choćby Chłopcy z ferajny, ale jest dobrze oglądającym się polskim odpowiednikiem takich właśnie filmowych klimatów. Opowiedziana w nieco narracyjnej formie, odsłaniana w wyraźnie zaznaczonym podziale czasowym, przekazana w prosty, acz brutalny sposób, może podobać się widzom, choć majstersztykiem filmowym, nie jest. Jest za to świetnym konkurentem produkcji Patryka Vegi, serwującym mocną gangsterską opowieść zahaczającą nieco o cynizm, absurd i czarny humor. To także, lekka opowieść romantyczna, w której miłość jest lekarstwem na życie, zaprzepaszczone, zmarnowane, acz pełne emocji i przestępczych uniesień.
W produkcji będącej klasycznym, nastawionym na widownię, szeroko pojętym, nie tylko kinowym, ale już także streamingowym (dostępny na Netflix) filmem sensacyjnym, z romansem w tle, wcielamy się w bohatera, który od dziecka marzył o byciu kimś. Pragnął być człowiekiem mającym władzę, pieniądze i wpływy. Te nasz bezimienny gangster, w którego wcielił się Marcin Kowalczyk, bo taki rodzaj działalności podejmuje, osiąga swoim zdecydowaniem, zaangażowaniem i lojalnymi współpracownikami. Pnie się w górę powoli i stopniowo, umiejętnie korzystając z tego co podpowiada mu otoczenie, wyciągając wnioski z tego co widzi na swoim własnym podwórku, także rodzinnym, a tym co niesie mu ulica. Bezkompromisowość, w jego gangsterskim wymiarze, burzy, jak zawsze kobieta, młoda dama o imieniu Magda (Natalia Szroeder), w której się zakochuje.
Przestępczy światek filmowego protagonisty jest dla niego bardzo prawdziwy, jest jak on realny i oprócz okrutnej otoczki, wulgaryzmów, którymi film jest przepełniony, przedstawia historię przyjaźni i przede wszystkim wielkiej miłości, która rodzi się i rozwija w bardzo trudnym środowisku. Film po raz pierwszy obrazuje polski światek przestępczy, wplatając w fabułę nieco faktów. Wątek fabularny opowiedziany jest oczami głównego bohatera, który pełni tu rolę narratora. Taka styl, który widzieliśmy już w wielu światowych produkcjach, może i z pewnością podoba się większej grupie widzów, którzy oczekują od filmów akcji, szybkości, prostoty i braku zahamowań.
To, że najnowsza produkcja Kowulskiego takowych zahamowań nie ma, tego możemy być pewni. Nie jest to kino w moim, wybaczcie za kolokwializm, klimacie, zbyt brutalne i zbyt wulgarne. Dużo w nim dosadności, szczególnie tej słownej. Są także pewne nieścisłości i zbytnia jaskrawość, przesyt formy nad treścią. Nie jest to też kino łagodne i potulne jak baranek, a raczej groźne, pokazujące pazur i narwane jak dziki kot. Wulgaryzmy to rzeczywistość filmowa, która towarzyszy nam od początku tejże produkcji, aż po jej finał. Nie ominie widzów także brutalność, filmowa ohyda, krew, obcinanie palców, bicie i tym podobne formy przemocy. Ten sposób bycia jednak nieodłącznie kojarzy się z gangsterką, na której zbudowana jest fabularna treść tejże produkcji.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to też, mimo sensacji, mimo brutalności i przemocy, sporo elementów dotykających przedziwnej formy humoru, trochę czarnego, a trochę absurdalnego. Twórcy udało się zbudować komediowy nastrój, który wprawdzie nie będzie nas bawił, ale momentami wywoła uśmiech na twarzy, a przynajmniej grymas takowy przypominający. Cyniczny humor nadaje filmowi nieco ciekawego melanżu, który fajnie spaja się z sensacją i brutalnością wypływającą z ekranu.
Motywem przewodnim i motorem napędowym takiej właśnie mieszaniny sensacyjno – komediowej, powiedziałabym, czarno-komediowej, są aktorzy. Choć bohaterem jest nasz nienazwany gangster, w którego wcielił się Marcin Kowalczyk i zagrał swoją postać naprawdę dobrze, to według mnie najważniejszą i najbardziej wpływającą na klimat filmu rolą, jest ta drugoplanowa. A jest nią towarzysz i prawa ręka bezimiennego protagonisty, Walden, grany przez Tomasza Włoska. Jednocześnie spokojny, opanowany, jak i zaborczy, brutalny i dosadny. Niczym słodki kotek wysuwający pazury i pokazujący zęby kiedy trzeba i komu trzeba. Jego lojalność, przyjaźń i wiara w szefa….nieoceniona. Słów kilka należy się także czołowej postaci filmu. Marcin Kowalczyk może nie zachwyca lekkością, nie jest taki charyzmatyczny jak wspomniana wyżej osoba, ale w swojej roli bardzo mocno się osadza. Udało mu się stworzyć wiarygodną, ludzką, gangsterską postać, która jedną nogą tkwi, a nawet tonie w przestępczym bagnie, drugą zaś na suchym, spokojnym, a nawet pewnym miłości gruncie.
Co jeszcze buduje narracyjny, wciągający klimat filmu? Powiedziałabym, że forma sprzedania go widzowi poprzez jego realizację. Na uwagę i pochwały zasługuje praca kamery, dobra realizacja zdjęć, ciekawa operacja światłem. Film posiada jedną zaletą. Wyeliminowana została pewna niedogodność i prawidłowość wielu polskich produkcji jaką jest jej cichość. Wiele rodzimych filmów posiada jakiś dziwny problem z dźwiękiem, szczególnie jeśli chodzi o dialogi. Tu takiego nie uświadczymy. Nie należy zapominać także o świetnych kostiumach, wiernie odtworzonych z czasów, w którym opowieść się rozgrywa. Na koniec należy także wspomnieć o świetnych wstawkach muzycznych, które spajają klimacik w ciekawym wspomnieniowym stylu, szczególnie dla osób, dla których młodość upłynęła właśnie w latach 80-tych czy 90-tych.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa to prosta opowieść, wciągająca fabularnie, poprowadzona dość szybko, opowiedziana całkiem sprawnie. Nie mająca zahamowań, obrazująca mafijną rzeczywistość taką jaką jest. Brutalność, przemoc, cięty, wulgarny język to tu filmowa norma. Całość przełamana została nutką komizmu, filmowego absurdu i doprawiona sporą szczyptą miłości, romansu i garścią przyjaźni. Wisienką na torcie stała się filmowa realizacja, dobrze poprowadzone ujęcia, praca kamery, styl lat 80-tych i 90-tych, zobrazowany nie tylko w strojach filmowych postaci, ale także w muzyce. I choć nie jest to rodzaj filmu, który ja osobiście lubię, to mimo wszystko dobrze się na nim bawiłam. Moja ocena 7/10.
Jak zostałem gangsterem. Historia prawdziwa obejrzycie na DVD oraz na platformie Netflix.
Serdecznie dziękujemy NEXT Film za udostępnienie kopii filmu do recenzji.